Szkodra leży nad Jeziorem Szkoderskim, nad miastem góruje zamek Rozafa. Kiedy próbujemy wjechać w uliczkę prowadzącą do zamku, okazuje się, że jest rozkopana - kanalizacja lub woda - stoi znak zakaz wjazdu. Rezygnujemy. Próbujemy znaleźć nasz hotel TRADITA. Nie jest to łatwe. Krążymy po mieście i zdesperowani postanawiamy zapytać o drogę. To mój sukces. Udało mi się "dogadać" ze starszym Albańczykiem. Zgodził się za 2 euro pilotować nas. Wsiadł do swojego samochodu. Ruszyliśmy za nim i okazało się, że nasza Tradita była całkiem blisko. Miejsce wyszukane w Internecie i wcześniej zarezerwowane nie rozczarowało nas. To restauracja, hotel i muzeum jednocześnie. Urokliwe miejsce. Serdecznie polecam. http://www.traditagt.com/
Pijemy kawę i zajadamy się melonem przy stoliku na patio w cieniu oliwnego drzewa. Jedziemy do zamku. Korzystając z mapki otrzymanej w recepcji próbujemy dotrzeć inną drogą. Bezskutecznie. Wpadamy na ulicę z innymi wykopami a na koniec na wysypisko śmieci. Musimy zawrócić. W końcu wjeżdżamy mimo zakazu drogą do której prowadzą znaki na zamek. Nasz opór maleje, gdy widzimy, że nikt tego znaku nie respektuje. Jedziemy więc pod górę skrawkiem ulicy, na którym mieści się jeden samochód. Robi się gorąco, choć na dworze i tak z 35 stopni, gdy zza zakrętu pojawia sie inny samochód. Zdarza się to kilka razy. Jakoś dajemy radę. Udaje się nie wpaść do wykopu...
Zamkiem Rozafa jesteśmy zachwyceni. Widoki na wszystkie strony rewelacyjne. Widać Jezioro Szkoderskie, rzeki i miasto.
Po powrocie do miasta udajemy się do dzielnicy "Nowych sklepów". Nowe to one były kilkadziesiąt lat temu. Teraz są zrujnowane. Sklepów tak naprawdę jest niewiele, więcej zakładów usługowych. Są otwarte, tak że widać co się w nich dzieje. Czas tam jakby się zatrzymał - fryzjer, krawiec, stolarz mechanik urządzone jak 50-70 lat temu. To nie jest stylizacja dla turysty, to po prostu bieda. Nie mamy odwagi robić zdjęć...
Wieczór spędzamy w naszej restauracji hotelowej, czyli w muzeum. Kelnerzy w strojach ludowych, potrawy z rusztu przyrządzane na wielkim ognisku-piecu wewnątrz. Wystrój miejsca tworzy niezwykłą atmosferę. Siedzimy do późna, obok nas Niemcy, przy innym stoliku Francuzi. Nastrojowo, smacznie i tanio. Za kolację z tradycyjnymi daniami albańskimi i winem płacimy zaledwie 18 euro. W Austrii tyle zapłaciliśmy za 3 kawy i to w restauracji przy drodze...
W Tradicie w każdym miejscu był Internet - to dodatkowo sprawiło, że miejsce to było moim zdaniem idealne na 1 nocleg.