Przyjechaliśmy do Sarajewa ok. 14.00. Jechaliśmy kierując się na centrum. Zauważyliśmy znaki hotelu ETN, który spodobał nam się w Internecie. Niepozorny z wyglądu, nieopodal Baščaršiji. Wjeżdżamy samochodem do budynku hotelu, obsługa prowadzi od razu do windy dla samochodów. Już po chwili nasz pojazd zostaje zaparkowany na drugim piętrze. My natomiast zażywamy chłodu w pokoju piętro niżej. Nasze okna wychodzą na starówkę, tuż obok znajduje się meczet. Wkrótce też słyszymy zawodzący głos muezina. To ezan – wezwanie na modlitwę do meczetu. Otwieramy okno i chłoniemy ten orientalny dźwięk, który sprawia, że nie masz wątpliwości gdzie jesteś. Fala gorąca wlewa się do pokoju, a z nią i z tym śpiewem magia Sarajewa.
Wychodzimy na Baščaršiję.Charakterystyczna sylwetka studni - Sebijl. Tłum turystów. Kobiety europejskie i orientalne. Krzyczące kolorami kramy i sklepiki. Siadamy w jednej z restauracji, oczywiście na ulicy. W tej, z najpiękniejszym widokiem i zamawiamy ćevapi -takie małe kiełbaski z wołowego mielonego mięsa, najpopularniejszy lokalny specjał ze świeżą cebulą i przypieczonym somunem (rodzaj chleba). Delektujemy się urodą tego miejsca. Przygladamy się ludziom, minaretom i wieżom górującym nad niskimi budynkami na starówce. Dywany, miedziane talerze, barwne szale, gwar i żar lejący się z nieba - to wszystko powoduje, że nie spieszymy się, by iść dalej. Bo kiedy jesteś w miejscu, które dostarcza Ci ciągle nowych wrażeń, to żal je opuszczać. Najtrwalej wpisują się w pamięć miejsca, w których jesteśmy dłużej. Baščaršija - jej kolory, zapachy i dźwięki zostały w ten sposób dodane do zbioru ulbionych.
Wąskimi uliczkami dochodzimy do meczetu Sułtana, wchodzimy na dziedziniec zapełniony modlącymi się muzułmanami. Oddzielnie mężczyźni, odzielnie kobiety. Niestety nie możemy wejść do środka. Trwa ramadan, w tym roku od 1 do 30 sierpnia. Widocznie ten meczet ma szczególne znaczenie dla wyznawców islamu. W Mostarze można było zwiedzać meczety, nawet bez zdejmowania butów, co bardzo mnie zdziwiło.
Naprzeciwko meczetu znajduje się medresa. Potem Bezistan - kryty bazar, rodzaj murowanej hali targowej i kierujemy się w stronę rzeki Miljacki i Mostu Łacińskiego, który dramatycznie zapisał się w historii XX wieku. To na nim serbski student, Gavriło Princip, członek organizacji Młoda Bośnia, zastrzelił następcę tronu austro-węgierskiego -arcyksięcia Franciszka Ferdynanda i jego żonę. Miało to miejsce 28 czerwca 1914 roku i było pretekstem do rozpoczęcia I wojny światowej. Spiskowiec był przekonany, że zabicie następcy tronu położy kres austro-węgierskiej okupacji Bośni i Serbii. Co z tego wynikło? - wszyscy wiemy.
Gavrilo Princip uważany jest za bohatera. Most przez wiele lat nosił jego imię. Dziwi ten fakt, ponieważ I wojna światowa spowodowała ogromne straty dla narodu serbskiego - zginęło 25% ludności, aż 58% mężczyzn!
Po pierwszym spacerze jesteśmy przekonani, że Sarajewo to miasto orientalne. Charakter Sarajewa tak naprawdę określił dopiero najazd Turków w 1429. Pierwszy gubernator prowincji Isa-Beg Isaković założył w 1461 roku idealne muzułmańskie miasto . Pomyślne koleje losu miasta w szesnastym wieku pod rządami gubernatora Gazy Husrev Bega zaowocowały wzniesieniem meczetu Sułtana-podobno najpiękniejszego w Europie oraz medresy - swoistego uniwersytetu filozofii sufickiej. Złoty wiek Sarajewa przypada na czasy panowania tureckiego (XV-XIX w.). Z tego właśnie okresu pochodzi dzielnica Baščaršija. Sarajewo było wtedy pięknym i nowoczesnym miastem, jako jedno z niewielu w tym okresie miało rozbudowaną sieć wodociągową. Zatrzymywały się tutaj karawany kupców ze wszystkich stron świata. W mieście oprócz meczetów budowano kościoły katolickie, prawosławne i protestanckie i synagogi. Krótki okres panowania Habsburgów (1878-1914) również zostawił ślady w architekturze.
Późnym wieczorem wychodzimy na drugi spacer. Jesteśmy zaskoczeni ilością ludzi - jest ich jeszcze więcej niż za dnia. Tłum zdaje się iść w jednym kierunku, ulegamy więc owczemu pędowi i również tam podążamy. Docieramy do katedry św. Jakuba i do dzielnicy z secesyjnymi kamienicami.
Rano przed wyjazdem przychodzimy pod Sebilj jeszcze raz. Tym razem jest pusto, całkiem inaczej. Wyjeżdżamy z Sarajewa Aleją Snajperów. Było to jedno z najniebezpieczniejszych miejsc w całym mieście.
Ulica prowadziła do jedynego źródła czystej wody oraz łączyła dzielnicę przemysłową ze Starym Miastem. Wzdłuż alei znajduje się wiele wysokich budynków, które były wykorzystywane przez strzelców wyborowych. W Sarajewie niewiele domów nosi ślady kul. Miasto zostało odbudowane, powstają nowoczesne budynki. Zbudowano wiele nowych meczetów finansowanych przez kraje arabskie. Najwięcej jest w tej części jednak bloków z lat 70-tych.