Jedziemy wzdłuż Dunaju podziwiając rzekę z każdego parkingu. Dunaj nie jest w tym miejscu modry, ale jest imponująco szeroki, dopiero przy Żelaznych Wrotach zwęża się. Wysokie wapienne klify (do 600 m) ponad Dunajem to widok wart obejrzenia. Tu zaczyna się Park Narodowy Djerdap. Dojeżdżamy do Donji Milanovac. To nowa osada. Stara wieś została 41 lat temu zalana, kiedy zbudowano na Dunaju elektrownię. Tu właśnie zatrzymujemy się na 2 noce. Nasze lokum znajduje się dość wysoko na wzgórzu. Jestesmy jednocześnie w górach i nad rzeką, bo widok na Dunaj jest wspaniały. Nasza gospodyni, Zwezdana, 54 letnia emerytka, częstuje nas pyszną kawą i piecze dla nas smakowicie pachnące gofry. Pracowała w biurze. Teraz ma 200 euro emerytury. Mówi, że została sama w Serbii, ponieważ jedna siostra mieszka w Austrii, druga we Włoszech. Jedyny syn Zwezdany jest nauczycielem-anglistą. Ma żonę, ale gospodyni martwi się, że młodzi nie myślą o dziecku. W Serbii jest mały przyrost naturalny. Wielu młodych wyjeżdża za granicę. Sąsiad Zwezdany jest w Astralii. Wybudował piękny dom, ale nikt w nim nie mieszka. Jechaliśmy przez wsie, w których jeden pałac stał obok drugiego. Okazalo się, że ich właściciele ciężko pracują na Zachodzie i wszystkie zoszczędzone pieniądze przeznaczają na niezwykle okazałe domy, w których spędzają kilka letnich tygodni. Chcą sąsiadom pokazać, że się dorobili i ta swoista rywalizacja powoduje, że powstają ogromne siedziby, niepraktyczne i trudne do utrzymania.