Poranek nie jest łatwy. Długo dyskutowaliśmy poprzedniego dnia co robić dalej. Mieliśmy w planie wrócić do Serbii i pojechać do Novi Pazar, zwiedzić klasztory Sopocani i Studenica, niezwykle ważne dla Serbów, dodatkowo atrakcyjne z powodu obecności na LIście UNESCO. Potem mieliśmy jechać na dwa dni do Kosova, bo być na Bałkanach i nie zatrzymać się na Kosovo Polje - miejscu legendarnej bitwy z Turkami w 1389 r.
Po stronie serbskiej walczyło także rycerstwo z Polski.
Pojmany w trakcie bitwy książę serbski Łazarz I został stracony. W bitwie również zginął sułtan Murad I. Bitwa zapoczątkowała upadek państwa serbskiego – Serbia stała się wasalem imperium osmańskiego, co umożliwiło Osmanom podbój Półwyspu Bałkańskiego. Bitwa ma wielkie znaczenie dla powstania świadomości narodowej Serbów. Narosło wokół niej wiele mitów i legend.
NIestety zmieniliśmy plany, ponieważ na granicy z Serbią było niespokojnie. MSZ przestrzegało polskich turystów, aby omijać Kosovo. Mimo że mnie i córce bardzo zależało na tej części naszej trasy, to mąż zdecydowanie oponował i na nic się zdały nasze prośby. Kierowca postawił na swoim i bez wielkiego entuzjazmu ruszyliśmy w stronę Podgoricy. W miejsce Kosova postanowiliśmy pojechać na południe Albanii.
A więc rano z poczuciem straty, bo historia Serbii bardzo nas intrygowała i miałyśmy świadomość, że najważniejsze pozostanie dla nas niepoznane, opuściliśmy Żabljak - czarnogórskie Zakopane.
Tuż obok tej miejscowości znajduje się Crno jezero - koniecznie trzeba je zobaczyć- polecała nasza gospodyni Slavana, która jak z dumą podkreślała "zakoncziła uniwersitet w Niksić".
Podążyliśmy za jej radą. Po kilkusetmetrowym spacerze dotarliśmy na miejsce. Jezioro ładne, ale gdzie mu tam do Morskiego Oka!
Potem przyszedł czas na słynny wąwóz Tary z imponującym mostem.
A dalej ciągle górskimi drogami, gdzie za kolejnym zakrętem widok był piękniejszy od poprzedniego dotarliśmy do wąwożu rzeki Moraca, który doprowadził nas niemal do samej Podgoricy.
Urzeczeni jego urodą postanowiliśmy zatrzymać się w nim klika kilometrów przed czarnogórską stolicą. Nasz hotel IZVOR otoczony był dziwnymi skałami, bo wąwóz Morača jest całkiem inny niż wąwóz Pivy i Tary.