Zawsze wracając z południa zatrzymujemy się w Mikulovie. Nocowaliśmy tam już chyba 5 razy. Niestety tym razem wszędzie rozkładano ręce i mówiono: Mamy pełno waszych, sami Polacy.
Tak, po raz kolejny uświadamiam sobie, że jesteśmy wielkim 38 milionowym narodem, narodem lubiącym podróżować i wszędzie nas widać.
Jest po burzy, która złapała nas dwa razy w Austrii - raz zaraz po przekoczeniu granicy słoweńskiej, drugi raz przed granicą czeską.
Mimo że nad Mikulovem piękna tęcza, jedziemy więc dalej w stronę Brna. Skręcamy do Pohorelic, ale i tam ciężko z noclegiem. Bardzo już zmęczeni lądujemy w Penzion In Vino. Nie wygląda rewelacyjnie z zewnątrz, ale niedrogo, czysto, wygodnie i nowocześnie. Dodatkowo samochód bezpieczny na dziedzińcu z zamykaną bramą, a rano pyszne śniadanie. http://www.penzioninvino.cz/