Dotarliśmy na miejsce bez problemu dzięki GPS -owi, szerokość ulic i ruch robiły wrażenie i tradycyjne metody orientacji w terenie z pewnością znacznie podniosłyby nam ciśnienie.
Mieliśmy wcześniej zarezerwowane mieszkanie w historycznym centrum Kijowa - ul. Rajtarska - 250 m od Złotych Wrót i stacji metra o tej samej nazwie. Do soboru Sofijskiego mieliśmy 300 m, na Majdan ok. 700. To sprawiło, że 2,5 dnia mogliśmy wykorzystać maksymalnie, mogliśmy wychodzić o różnych porach dnia i nocy i najciekawsze miejsca (sobory Sofijski, Michajłowski, Andriejewski, Majdan, Złote Wrota) oglądać kilkukrotnie. Zjechaliśmy Funikulorem - kolejka szynowa jeżdżąca z historycznego wzgórza na Padół, z którego Andriejewskim zaułkiem - taki ukraiński Montmartre wspięliśmy się z powrotem pół dnia spędziliśmy w Kijowsko - Pieczerskiej ławrze, przeszliśmy mostem na drugą stronę Dniepru, obejrzeliśmy budynki rządowe i czerwony Uniwersytet. Pojeździliśmy metrem, niektóre stacje wielopoziomowe zwłaszcza w rejonie Kresztatiku (główna ulica Kijowa) były labiryntem niekończących się pochyłych przejść i napawały mnie zgrozą, bo doskwierało mi kolano. Kijów przyjął nas chłodno - 14 stopni i lekki deszcz pierwszego dnia, potem trochę lepiej.
Kijów duże miasto z szerokimi ruchliwymi ulicami, monumentalne gmachy - niektóre powstały po wyburzeniu zabytkowych cerkwi - by być wizytówką nowych komunistycznych czasów.
Apartament - wyszukany w Internecie - wyglądał trochę gorzej niż na zdjęciach - 2 wygodne pokoje, kuchnia były wygodne. Łazienka zdecydowanie poniżej polskich standardów, klatka schodowa również. Nie było też obiecanego parkingu na podwórzu. To trochę poirytowało męża, ale parkowanie pod oknem na niezbyt ruchliwej ulicy okazało się bezpieczne. Samochód odpoczywał przez cały czas, gdyż nie było potrzeby, by z niego korzystać. Widok z okna był ciekawy - skwer z atamanem kozackim galopującym na koniu.
Kijów na pewno zasługuje na więcej, ale program wycieczki był napięty i musieliśmy podążać na południe ku szerokim stepom. Wabiła nas Askania Nowa - rezerwat biosfery - niepachanaja stiep' czyli nie dotknięty pługiem pierwotny step, więc opuszczając stolicę Ukrainy nie roniliśmy łez.