Veľký Kamenec

Już o 9 opuszczamy Sapantę, przejeżdżamy przez Satu Mare i podążamy w stronę Węgier. Mijamy wiele miejscowości z tablicami w 3 językach. Taki urok pogranicza. O 11 przekraczamy symboliczne przejście graniczne Csengersima i na skróty lokalnymi drogami jedziemy przez schludne Węgry. Madziarzy w odróżnieniu od Rumunów mieszkają skromnie, za to nawet w niewielkich miejscowościach panuje porządek i wyuczona od Austriaków schludność.
Przypominam sobie kilka podstawowych słów po węgiersku - co wywołuje serdeczny uśmiech u bratanków w sklepie spożywczym.
O 13.50 pokonujemy most na rzece Cisa. Po kilkunastu minutach wjeżdżamy już przez Pacin - Velky Kamence na Słowację.
Widoczne na wzgórzu po lewej stronie drogi ruiny zamku sprawiają, ze robimy sobie małą przerwę.
Później w miejscowości Kapusany podziwiamy z daleka ruiny zamku z XIII w. na wzgórzu Zámčisko. Widok zachęca do pozostania tu na dłużej, ale niestety - może innym razem.
O 17 wjeżdżamy do Polski przez przejscie w Muszynce. Owlekamy jak najdłużej decyzję o noclegu. Mijamy Bochnię. Pojawia się pięknie oswietlony zamek w Wiśniczu. Dzwonię zapytać, czy sa wolne miejsca. To byłby miły akcent na zakończenie, ale miejsc brak. Szkoda, jakoś nigdy nie złozyło się być w tych stronach, a zamek w Wiśniczu uważam za jeden z piękniejszych.
Jedziemy, jedziemy i jedziemy. Zmęczenie daje znac o sobie, ale jest ciemno i jak na złość niczego nie widać. Zdesperowani wjezdżamy na stację benzynową. Tu polecaja nam motel w pobliżu drogi.
Zjeżdżamy do Brzezia i od razu kładziemy się spać.

Zdjęcia (5)

Komentarze (1)