Wcześnie rano, bo przed nami długa droga, opuszczamy Sztokholm. Łatwo nam to przychodzi, bo w niedzielny poranek ruch jest symboliczny. Niedziela to bardzo dobry dzień na wjazd lub wyjazd z wielkiego miasta. Wiele razy się o tym przekonaliśmy.
Pogoda niespecjalna, chłodniej i chmurzy się. Jedziemy w kierunku Mory. Podoba się nam, że przed wjazdem na teren gminy lub miasta jest parking z informacją turystyczną. To zazwyczaj duża estetyczna mapa z zaznaczonymi atrakcjami turystycznymi i noclegami. W plastikowych pojemnikach foldery i mapy do zabrania. Postanawiamy zatrzymać się w miejscowości Mora nad wielkim malowniczym jeziorem Siljan. Miasteczko jest ciekawe. Spacerujemy z przyjemnością - kościół, dzwonnica, pomnik narciarza, zabytkowy parowóz, no i piękne jezioro, w którym odbijają się chmury. Zadowoleni z pożytecznego i przyjemnego odpoczynku ruszamy w kierunku granicy. Zatrzymujemy się w miasteczku Idre. Ponieważ kropi deszcz, jemy obiad w Restaurang przykrytym darnią. Potem krótki spacer i ruszamy na spotkanie z Norwegią.