Po wjeździe na Via Baltica jedziemy przez dłuższy czas wzdłuż morza, prześwituje między sosnami. Na drodze roboty drogowe. 16 odcinków z ruchem wahadłowym, zapach asfaltu, upał.
Tallin ładniejszy niż Wilno i Ryga. Nie tylko fantastyczna starówka, ale od rogatek niezwykle ciekawe budowle, buduje się dużo, z rozmachem i pomysłem. Po zakwaterowaniu w nowoczesnym apartamencie znajdującym się na „europejskiej” wyspie otoczonej biednym blokowiskiem, a także zrujnowanymi drewnianymi domami, jedziemy do portu kupić bilety na prom. Trafiamy do Nordic Jet Line. Są bilety dopiero na 15.00 i za 150 euro. Idziemy do Tallink. Kupujemy na 8.00 za 104 euro. Jesteśmy zadowoleni. Rozpoczynamy zwiedzanie starego miasta. Rozkoszuję się średniowiecznym klimatem, baszty, wąskie kolorowe uliczki, romantyczne zaułki, dziwny ratusz, piękne detale… Mnóstwo zagranicznych turystów, zwłaszcza Finów. Nie dziwię im się. Mimo upału nie czujemy zmęczenia. Polecam każdemu.