Wyjeżdżamy o 5.45. jedziemy przez Flensburg, Hamburg, Berlin. O 12.30 jesteśmy w Polsce. 690 km w 6 i pół godziny! Ach te niemieckie autostrady… W Torzymiu robimy godzinną przerwę na obiad. Nie ma jak polskie jedzenie!
W domu jesteśmy około 16. I tak się kończy nasza wspaniała wyprawa 2006.
Podsumowanie
Przejechaliśmy 8 300 km. Średnio 377 km dziennie. 8 państw. 6 stolic. Każdy dzień był inny, każdy ciekawy na swój sposób. Wróciliśmy nafaszerowani pięknymi widokami, wrażeniami, ale mimo wszystko z pewnym niedosytem. Wydaje mi się, że zobaczyliśmy wszystko, a zwłaszcza Norwegię przez dziurkę od klucza. Nie odsłoniła wszystkiego przed nami. Pozostała piękną intrygującą nieznajomą. Czy poznamy ją kiedyś bliżej? Nasza wyprawa miała charakter zwiadu, przeglądu. Każdy z nas chętnie pojechałby do Norwegii jeszcze raz. Ja z córką wybrałabym fiordy, panowie pojechaliby jeszcze raz na Nordkapp lub na Lofoty...