Z Sybina jedziemy w Fogarasze - najwyższe pasmo Karpat Południowych i zarazem najwyższe pasmo w całej Rumunii. Fogarasze wyznaczają południową granicę Transylwanii. Pod koniec lat 70-tych została przeprowadzona przez nie z inicjatywy Ceausescu szosa, która od połowy czerwca do połowy września jest dostępna jako droga krajowa. Bez wątpienia jest to jedna z piękniejszych tras samochodowych w Europie porównywalna z norweską Trollstigen, czy szwajcarską trasą wiodącą przez kilka przełęczy. Nawierzchnia jest trochę gorsza, ale nie stwarza problemów.
Pierwszy odcinek prawie 30 km serpentynami wiedzie do jeziora Balea Lac (trzeba się wspiąć z 500 m n.p.m. na 2040m n.p.m.) Czegóż tam nie było - przepiękne widoki, które na niektórych odcinkach spowijała mgła, tak, że tylko dzięki pasom namalowanym na drodze trzymaliśmy się kursu. Śnieg przy drodze i niesamowita wręcz zieleń. Oprócz licznych stad owiec, tuż przed naszym samochodem przebiegło stadko świń. Na górskiej łące pasły się osły i tabun koni. Na Ok. 40 kilometrze zaczynają się pojawiać z prawej strony drogi wody zalewu Vidraru. Ciągną się aż do znudzenia prawie przez kolejne 30 kilometrów. Czasami zalew zbliża się do szosy, innym razem jego brzeg jest od niej oddalony. Rozległą panoramę na cały zalew mamy dopiero gdy znajdziemy się na koronie zapory.
Po przejechaniu kilku kilometrów od zapory szukamy zamku Poienari. Znajdujemy położoną wśród nagich, postrzępionych skał historyczną twierdzę słynnego z okrucieństwa hospodara wołoskiego (XV w.)Włada Palownika, pierwowzoru Draculi. Zaczęli ją wznosić na początku XIII w. pierwsi władcy regionu Wallachia. Około XIV w. twierdza stała się główną fortyfikacją Besarabii. W 1888 r. znaczna część murów runęła w przepaść. To tu według legendy podczas oblężenia tureckiego, żona hospodara rzuciła się w przepaść, aby nie być wziętą do niewoli. Podobno ta właśnie tragedia nieszczęśliwego Wlada przyczyniła się do jego przemiany w okrutnego Drakulę. Aby dojść do twierdzy od parkingu przy szosie Transfogaraskiej, trzeba pokonać 1480 stopni.
Czas ucieka niemiłosiernie, więc nie wjeżdżamy do Curtea de Argeş, tylko skręcamy w lewo i kierujemy się na Braszów, gdzie mamy zamówiony nocleg.