Halden - urokliwe miasteczko niedaleko od granicy ze Szwecją z potężną dobrze zachowaną twierdzą na szczycie wzgórza - bardzo nam się spodobało. Piękna pogoda sprawiła, że godzinny spacer po terenie twierdzy był atrakcyjną przerwą w podróży. Na scenie na terenie twierdzy trwała próba przed wieczornym koncertem, co dodatkowo czyniło wędrówkę po twierdzy wyjątkowo przyjemną.
Pobyt w twierdzy to dobra okazja do zastanowienia się nad historią Norwegii. Na początku XIV w. Norwegia zawarła unię personalną z Danią i Szwecją i zaczęła stopniowo tracić swoja niezależność. W poł. XVI w. stała się prowincją duńską. Od 1814 do 1904 Norwegia trwała w unii personalnej z silniejszą Szwecją.
Dopiero w 1905 r. Norwegia stała się samodzielnym państwem z królem z importu. Został nim książę duński Karol, który przybrał sobie imię Haakon VII.
Norweski boom gospodarczy zaczął się w latach 70. kiedy to odkryto złoża ropy naftowej i gazu ziemnego na Morzu Północnym.
Norwegom unia nie kojarzy się dobrze, dlatego dwukrotnie - w 1972 i 1994 sprzeciwili się akcesji do Unii Europejskiej.
Twierdza w Halden powstała w XVII w. dla ochrony granicy ówczesnego Królestwa Duńskiego, którego Norwegia była częścią, przed atakami Szwedów. Nigdy nie została zdobyta, chociaż król szwedzki Karol XII był bliski pokonania obrońców w czasie Wielkiej Wojny Północnej 1700-1721. Niestety poległ pod głównym fortem. Pomnik jemu poświęcony stoi tam do dziś.
Polecam zatrzymanie się w tym miejscu.