Zatrzymujemy się na jedną noc w hotelu Rumi, bardzo blisko Muzeum Mevlany. Zwiedzamy kompleks grobowy Mevlany Celalüddina Rumiego. Jesteśmy pod wrażeniem złotych fresków. Dużo tureckich pielgrzymów, bo miejsce to jest dla nich ważne pod względem religijnym. Dużo osób się modli, ale dużo też fotografuje. Niestety słynna turkusowa wieża jest zasłonięta, widocznie trwa jej renowacja. Spędzamy na terenie muzeum sporo czasu, bo jest pięknie i ciekawie. Potem przenosimy się na plac przed meczetem Selima z XVI wieku. Plac jest ogromny, ma też skwer z ławeczkami. Obserwujemy przechodzących. Zdecydowana większość kobiet jest zakryta w mniejszym lub większym stopniu.
Mamy zamiar zwiedzić także Meczet Aziziye który wygląda inaczej niż większość osmańskich meczetów, ma wiele bogatych elementów dekoracyjnych. Próbujemy do niego dotrzeć, ale błądzimy w wąskich uliczkach i ostatecznie rezygnujemy, gdyż może kolano protestuje.
Naprzeciw hotelu Rumi w Maruf Türbeönü próbujemy tradycyjnej kuchni z Konyi. Wszystko nam bardzo smakuje, szczególnie sütlaç - zapiekany deser ryżowy.
Śniadanie jak w większości tureckich hoteli serwowane jest na ostatnim piętrze. Delektujemy się nie tylko jedzeniem, ale wspaniałym widokiem na Muzeum Mevlany. Widok mógłby być jeszcze piękniejszy, ale niebo jest zachmurzone i deszcz wisi w powietrzu.
Kiedy docieramy do wzgórza Alaaddina Keykubada i pokonujemy trudności z zaparkowaniem samochodu i przejściem na drugą stronę ruchliwej dość długo szukamy wejścia na wzgórze. Trwa akurat remont i spora część wzgórza jest zasłonięta różnymi przeszkodami.
Zaczyna coraz bardziej padać. Po obejrzeniu meczetu Alaaddina Keykubada zwiedzamy jeszcze medresę Karatay z XIII w, w której można obejrzeć kolekcję zabytkowych płytek ceramicznych, zwłaszcza z okresu seldżuckiego.