Już o 8.00 rano z nabrzeża w Porec odpływał Prince of Venice. Byliśmy podekscytowani. Tak naprawdę to był nasz pierwszy krok na zachód. Na pokładzie roiło się od bogatych Rosjan. Dla nich też to był wyjazd do zakazanego świata. Rosjanki miały na sobie najelegantsze kreacje i wieczorowe obuwie na wysokich obcasach. Miały dość mocne jak na tak wczesną porę makijaże. Rosjanie robili wokół siebie sporo szumu.
Byliśmy na placu św. Marka, zwiedzaliśmy słynną fabrykę szkła Murano. Płynęliśmy taksówką po Canale Grande, chodziliśmy wąskimi uliczkami, mostami. podziwialiśmy wolno płynące gondole. Był spory upał. Kiedy byliśmy na placu św. Marka pokropił deszcz i wtedy zrozumieliśmy, że gołębie to nie tylko ozdoba miasta...