Zatrzymaliśmy się w Karlovac, by zatankować i skorzystać z bankomatu. Pokręciliśmy się trochę po mieście, ale nic ciekawego nie zauważyliśmy oprócz postrzelanych domów. Miasto zasłynęło z ciężkich walk między Serbami i Chorwatami podczas Wojny Ojczyźnianej w 1991 r. oraz podczas odbijania Krajiny w 1995 r.
Potem pojechaliśmy kawałek drogą na południe w stronę Plitvic, bo wyczytaliśmy w Internecie, że tam jest szczególnie bogata oferta noclegów na 1 noc. Nie zawiedliśmy się. Ledwo zjechaliśmy z głównej drogi już dwóch właścicieli kwater podeszło do płota i wabiło nas ku sobie. Zdecydowaliśmy się na młodszego, bo stał bliżej. Zapłaciliśmy 45 euro. Nasz pokój znajdował się w budynku stojącym w ogrodzie. Mieliśmy do dyspozycji oplecioną winem altanę - wygodne miejsce by posiedzieć i zjeść. Gospodarz pokazywał nam ślady po kulach w metalowych słupkach. Jego dom został wtedy całkowicie zniszczony. Sąsiad miał więcej szczęścia jego dom ocalał. Miał podziurawioną elewację.
Kiedy w 2000 roku byliśmy w Chorwacji po raz pierwszy nocowaliśmy we wsi Rastavaca koło Plitvic u Marko, który na wojnie stracił syna i córkę, dom, a sam ledwie przeżył w ciężkim serbskim obozie.
Wielu z nas pamięta straszną wojnę w Jugosławii, choć szczególy zatarły się już w pamięci. Szybko zapominamy. Tyle się ciągle dzieje...