Obeszliśmy 11 agencji turystycznych - wszędzie to samo - nie ma wolnych miejsc. 12 była zamknięta z powodu sjesty, więc postanowiliśmy czekać pod drzwiami. Wkrótce zrozumieliśmy, że i tu nie należy liczyć na cud. Oprócz nas czekali też jacyś Włosi. Na naszą uwagę, że na ich stronie internetowej są wolne apartamenty uzyskaliśmy odpowiedź, że ruch taki duży, że nie są w stanie na bieżąco aktualizować.
Zostaliśmy więc na lodzie, mimo że żar lał się z nieba.
Zdecydowaliśmy się na hotel Helios. Pięknie położony w pinowym lesie przy plaży. Za 3 osobowy pokój zapłaciliśmy 106 euro (ze śniadaniem). Emocje zaczęły opadać.
Następnego dnia na spokojnie rozpoczęliśmy obdzwanianie prywatnych właścicieli. Wykonałam około 20 telefonów ( na szczęście miałam taką listę z adresami). No i znaleźliśmy całkiem wygodny, ładny i dobrze położony, a poza tym niedrogi - 55 euro/noc. Po dwóch nocach w zatoce Cikat, przenieśliśmy się nad zatokę św. Marcina.
Dopiero wtedy rozpoczęly się nasze wakacje!
Dobra rada: w sierpniu trzeba mieć rezerwację. Tam jest szczyt sezonu. Dominują Włosi i Niemcy.
2 dni i 2 noce spędziliśmy w zatoce Cikat. Jest to przepiękne miejsce. Hotele, pole namiotowe i wille znajdują się w lesie piniowym. Wzdłuż brzegów betonowa spacerowa ścieżka - wymarzone miejsce do spacerów o każdej porze dnia. Nigdy nie dokucza upał, bo gałęzie sosen zapewniają cień. I ten aromat sosnowej żywicy! Szczególną atrakcją były dla nas zachody słońca - niezwykłe barwy nieba.
Plaża również w cieniu pinii, choć nie brak i palm, wspaniała czysta woda.
MALI LOSINJ - liczy ponad 8 tys. mieszkańców. Jest to jedno z większych miast na chorwackich wyspach. Miasto położone jest na wzgórzach opadających ku zatokom. Oprócz pięknej promenady z eleganckimi restauracjami i sklepami i cumującymi przy nabrzeżu luksusowymi jachtami i barwnymi turystycznymi statkami można pochodzić uliczkami-schodkami.
9 dni naszych wakacji spędziliśmy w dzielnicy Zagazinije nad zatoką(uwala) sv. Martin. Do kamienisto-żwirowej plaży mieliśmy około 150 m. Kąpiel z widokiem na port i kościół sv. Martina miała niepowtarzalny urok. Po wyjściu z morza można było wygrzewać się na skałach lub poleżeć w cieniu pinii.