Niedziela to bardzo dobry dzień na wyruszanie na wakacje. Zwłaszcza w Polsce, zwłaszcza, kiedy trzeba jechać przez Wrocław.
Startujemy z następującym planem: 21 dni, 5 bałkańskich państw: Serbia, Kosovo, Albania, Czarnogóra, Bośnia i Hercegowina, 4 858 kilometrów.
Dlaczego Bałkany, a nie riviera francuska, czy włoska?
Lew Tołstoj napisał: „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób.” Podobnie jest z państwami, te najbogatsze są coraz bardziej do siebie podobne, te biedniejsze mają jeszcze niepowtarzalny urok.
Bałkany to bardzo ciekawy region Europy, nie do końca poznany, skomplikowany, czasem nawet niebezpieczny. Trudna historia poczynając od 500 letniej niewoli tureckiej, a kończąc na wojnie po rozpadzie Jugosławii, przemieszanie narodów i religii, wielkie ambicje małych narodów – to wszystko powoduje, że ciągle dochodzi tu do wielu napięć. Bałkański kocioł – tak mówią znawcy.
Relację z II naszej bałkańskiej podróży zatytułowałam "Bałkański kociołek", bo zamierzam dotknąć pewnych problemów, jednak nie mam ambicji znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Zdaję sobie sprawę, że tak splątanych losów ludzkich jak w krajach byłej Jugosławii daleko szukać, że 3 tygodnie to tylko materiał na mały kociołek. Bałkański Kocioł zostawiam większym niż ja znawcom.