Domy czarne lub ciemnobrązowe. Elveseter – kolumna z historią Norwegii. Jedziemy obok Jotunheimen. Z platformy widokowej obserwujemy wysokie szczyty. Który to Galdhoppigen? Nie mamy pewności, ale czy to takie ważne jak się który nazywa? Najważniejsze, żeby chłonąć urodę świata.
Koło Krossbu wychodzimy na dłuższy spacer. Przechodzimy przez mostek, idziemy w stronę lodowca, wydaje się tak blisko, ale to złudzenie. Zawracamy, niektórzy próbują drogi na skróty, ale niewidoczne z dala bagienka nie przepuszczają. Wojtek robi Zuzi zdjęcia z owcami. Wjeżdżamy na najwyższą przełęcz Fantastein 1434 m. npm. Jedziemy przez Sognefjellet. Co za widoki. Jesteśmy pod wrażeniem, szczególnie Staszek.
Zjeżdżamy serpentynami w dół w stronę Lustrafjordu. Jest ciepło, świeci słońce. Dojeżdżamy na camping Viki ok. 18.00. Nikogo nie ma w recepcji. Na drzwiach wisi kartka. Obejrzyj wolne domki, jeżeli któryś Ci się spodoba wprowadź się. Klucz jest w drzwiach lub pod wycieraczką. Nasz był pod wycieraczką. Domek cudo. Bezpośrednio nad brzegiem fiordu z widokiem na Feigumfossen 218 m. Jest za późno na lodowiec i na wyjazd do Urnes. Zostajemy w domu. Zapraszamy na kawę sasiadów -Nowozelandczyków.
Podziwiamy widok z tarasu. W promieniach słońca nad wodospadem widać tęczę. Leżąc w łóżkach zasypiając i budząc się rano widzimy i słyszymy nasz wodospad.