Kiedy wyjeżdżamy kropi, ale widoczność niezła. Jesteśmy już przyzwyczajeni. Jak w lustrze odbijają się widoczki. Zatrzymujemy się na pół godziny w Sogndal. Nie robi na nas wrażenia. Przepraw promowa 176 NOK (96 za samochód z kierowcą, dorosły 64, dziecko16 NOK) Zatrzymujemy się w Borgund. Jedziemy górzystą drogą do Oslo. Ciągle piękne widoki, a już nie spodziewałam się więcej atrakcji. 30 km za Borgund stado kóz zmusza wielu kierowców do zatrzymania się. Pada. Już po raz trzeci mam wrażenie, że zielony krajobraz przypomina tatrzański. Oglądamy kolejny skromny stavkirke w Oye bez wieży, przejeżdżamy przez Wang, skąd pochodzi kościół z Karpacza. Przed szóstą docieramy na kamping Bogstad. Jest ogromny, budynek sanitarny przypomina kołchoz. Brudno. Jesteśmy zdziwieni. To dla nas nowość. Przyzwyczailiśmy się do ciszy i czystości na norweskich kampingach. Dużo Cyganów i innych ciemnolicych. Robią dużo hałasu. Ciepło, świeci słońce. Wypijamy kawę i pędzimy do centrum. Spacerujemy po Parku Vigelanda. Dzieciaki świetnie się bawią, przybierają pozy wyrzeźbionych postaci. Jest bardzo przyjemnie.
Parkujemy blisko królewskiego pałacu. Następnie idziemy ulicą Johansgate obok Uniwersytetu i Teatru Narodowego do budynku Parlamentu, stamtąd do ratusza, który stoi niemal nad Oslofjordem. Nabrzeże portowe. Jeszcze rzut oka na budynek Fundacji Nagrody Nobla i powrót do domu około 23.
Toaleta wieczorna dostarcza nam wielu emocji. 1 karta magnetyczna dla wszystkich. Ja mam z tym osiągnięciem techniki wielkie problemy. Jestem załamana i rezygnuję z mycia. Dopiero rano udaje mi się skorzystać z prysznica.