Jedziemy na półwysep Bygdoy. Wojtek idzie do Muzeum Kon-Tiki, Fram i Muzeum Łodzi Vikingów, pozostali do Vikingów i Volkmuseum. Mamy się spotkać o 12.00.
Łodzie wspaniałe. Skansen ma lepsze i gorsze miejsca. Stavkirke z Gol rekompensuje wszystko. Jest piękny, najbardziej podobny do kościółka Vang z Karpacza. Można wszystkiego dotknąć. Poświęcamy każdemu detalowi wiele czasu. Na placu przed kościołem przemiłe 2 panie w strojach regionalnych. Młodsza od czasu do czasu śpiewa. Blisko wyjścia ekspozycja poświęcone Saamom, bardzo ciekawe.
Opuszczamy Bygdoy zadowoleni. Zobaczyliśmy więcej niż się spodziewaliśmy.
Opuszczamy Oslo, a nieco później Norwegię, czy na zawsze?
Do Ullared dojeżdżamy zmęczeni około 19. Kamping jest dziwny. Znajduje się obok Domu Towarowego Gekas – jak się okazało największej atrakcji turystycznej Szwecji. Parking na 2 200 samochodów. Ludzie w amoku biegają z ogromnymi zakupami. Takiej gorączki zakupów nie widziałam jeszcze. Wchodzimy do sklepu. Ceny jak na warunki norweskie, czy szwedzkie bardzo niskie, niektóre towary w cenach zbliżonych do polskich. Niczego jednak nie kupujemy, bo też jakość towarów taka sobie.