Wyruszamy wcześnie rano po raz pierwszy w trójkę - mąż, 14-letnia córka i ja. Program turystyczny rozpoczyna się od zwiedzania Lublina. Nikt z nas jeszcze tutaj nie był.
Zastajemy Lublin wołający o natychmiastową pomoc. Sypiące się tynki na starym mieście, tu i ówdzie zabite deskami okna wywołują zdziwienie. Tyle polskich miast widzieliśmy - obiekty zabytkowe były zawsze zadbane. Dlaczego tu jest inaczej?
Gdyby starówkę odnowić - byłaby cudowna.
Zwiedzamy Kaplicę Trójcy świętej na zamku lubelskim z niezwykłą polichromią z 1418 r. w stylu rusko-bizantyńskim pokrywającą ściany i sklepienie. To preludium do tego co zobaczymy na Bukowinie.
Kaplicę zwiedza się z przewodnikiem, z uwagi na unikalne malowidła ilość osób, które jednocześnie mogą przebywać w kaplicy jest ograniczona. Na swoją kolej musieliśmy odczekać, ale było warto.
Pierwszy nocleg zarezerwowaliśmy w Tomaszowie Lubelskim (chcieliśmy jak najbliżej granicy). Jest to hotel przy ośrodku sportowym. Skromnie, ale wygodnie.