Wcześnie rano ruszamy ku granicy. Mamy ambitne plany na pierwszy dzień na Ukrainie.
Kontrolę po stronie polskiej przechodzimy sprawnie i szybko. Na przejściu ukraińskim stoimy ponad 4 godziny. Celnicy chodzą jak swięte krowy, a kolejka nie przesuwa się. Czasem wybierają kogoś i pozwalają mu przejechać. Nie ma mozliwości skorzystania z toalety. Tracimy cenny czas, nie zobaczymy tego, co zaplanowaliśmy. Niepotrzebne zmęczenie, nerwy z powodu bezsilności, bezsensu.
W końcu jesteśmy po drugiej stronie. Jedziemy do Żółkwi. Rozległy rynek o niskiej zabudowie o polskim charakterze. Naszą uwagę przykuwają dziewczynki wystrojone w długie piękne suknie. To chyba dzień pierwszej Komunii św.
Z Żółkwi jedziemy w kierunku na Kijów do zamku w Olesku, gdzie urodził się Jan III Sobieski - pogromca Turków pod Wiedniem w 1683 roku. Tu zawiązuje się akcja naszej opowieści. Przez całą podróż będzie się przewijał motyw turecki.
Po drodze dokonujemy przeglądu ukraińskich dróg. Są zdecydowanie gorsze niż nasze. Człowiek nie może być niczego pewien. Droga się poszerza i zwęża, czasem nieoczekiwanie kończy. Trafiliśmy na roboty drogowe prowadzone w taki sposób, że na drodze Lwów-Kijów, trzeba było jechać wiele kilometrów po piaszczystej nawierzchni wśród tumanów kurzu. Na Ukrainie nie ma zwyczaju malowania pasów dzielących jezdnię na połowy, jest mnóstwo dziur. W miastach rzadko spotykamy zaznaczone pasami przejścia dla pieszych.
Wszystko co wyczytaliśmy o drogach było prawdą. Nie sprawdziły się natomiast informacje o patrolach policyjnych pobierających jakieś wymuszane opłaty. Nie mieliśmy żadnego kontaktu z policją i nikt niczego od nas nie chciał.
Z Oleska ruszyliśmy w stronę Kamieńca Podolskiego, gdzie mieliśmy zarezerwowane 2 noclegi w prywatnym hotelu Xenia. Jechaliśmy przez Tarnopol i Czortków.
Xenię przejechaliśmy, mimo ze była dobrze oznakowana i znaleźliśmy się obok twierdzy kamienieckiej. Przejechaliśmy przez most turecki na rzece Smotrycz, która pętlą otacza starą część Kamieńca. W naturalny sposób, dzięki niezwykłemy położeniu Kamieniec stał się "przedmurzem chrześcijaństwa", twierdzą, która uznawana była za niemożliwą do zdobycia. Nie oparła się jednak ponad 100 tys. armii sułtana Mahmeda IV w 1672 r. ("Pan Wołodyjowski"). Przez 27 lat Kamieniec pozostawał w rękach tureckich. Od 1793 pod władzą Rosjan. Niezwykła jest historia tego miasta i jego uroda.
Już ten szybki przejazd uświadomił nam, że jesteśmy w miejscu wyjątkowym.
W hotelu niezbyt miło - nieuprzejmie i nieuczciwie. Dopiero twarda dyskusja po rosyjsku i postraszenie telefonem do dyrektora spowodowało, że cena wróciła na poziom z cennika.