Są miejsca, których nie chce się opuszczać. Takim miejscem był nasz apartament z widokiem na Dubrownik. Jeszcze kilka zdjęć i wyruszyliśmy w najdłuższą trasę na tych wakacjach. Przejechaliśmy 1030 km.
Po 90 km jazdy wzdłuż wybrzeża Adriatyku odjeżdżamy w głąb lądu i jedziemy w kierunku Mostaru. Cały czas towarzyszy nam rzeka Neretwa. Po 3 godzinach jazdy jesteśmy w Mostarze, który ciągle jeszcze nosi ślady wojny. Jak łatwo zapomnieliśmy o wojnie na Bałkanach! Tak jakby to było 50 lat temu.
Głównym zabytkiem miasta jest XVI-wieczny kamienny Stary Most. W wyniku wojny w byłej Jugosławii został zburzony przez Chorwatów w listopadzie 1993 roku.
W maju 1992 roku rozpętały się bratobójcze walki. W mieście toczyły się najpierw walki Bośniaków i Chorwatów przeciwko Serbom, a następnie, od maja 1993 roku, Chorwatów z Bośniakami. Przez 10 miesięcy Chorwaci oblegali wschodnią część miasta zamieszkaną przez bośniackich muzułmanów. Została ona niemal doszczętnie zniszczona. Zburzono większość zabytków architektury, w tym wszystkie meczety z XVII-XVIII wieku. Zawieszenie broni podpisano w 1994 roku. Jeszcze pięć lat po wojnie miasto nie było bezpieczne. Wciąż dochodziło do utarczek między mieszkańcami obu jego części. Obecnie sytuacja się ustabilizowała, choć ludziom wciąż trudno zapomnieć o zbrodniach i okrucieństwie tamtych dni.
W 2004 odbudowno słynny most i wpisano go na listę UNESCO.
Starówka jest magiczna, ale jest upał i mamy świadomość czekającej nas drogi, więc po godzinie jesteśmy w drodze do Jablanicy. Na parkingu zatrzymują się 2 wojskowe samochody. Okazuje się, ze to polscy zołnierze, uczestniczący w
Polskim Kontyngencie Wojskowym pełniącym misję pokojową w Republice Bośni. Jest ich razem około 10. Widok rodaków sprawia im wielką przyjemność, filmują nas, opowiadają, wypytują co ciekawego widzieliśmy po drodze. Są od niedawna w Bośni. Mają trochę wolnego i wybrali się na wycieczkę. To kolejne przypomnienie o tym, że ta piękna ziemia skrywa wiele bolesnej prawdy o trudnym sąsiedztwie. Jedziemy w stronę miejscowości Jajce. Zanim dojedziemy do Banja Luki kilka objazdów, które wydłużają naszą trasę. Nie zawsze czujemy się komfortowo, zwłaszcza, że nie wiadomo dlaczego nie można jechać dalej, tam gdzie byłoby bliżej.
Po przejechaniu granicy bośniacko-chorwackiej zaczyna się autostrada i zaczyna ubywać drogi. od zagrzebia do Mariboru w Słowenii znów zwykła droga. Potem aż do Wiednia autostrada. Jesteśmy juz bardzo zmęczeni drogą. Wiedeń omijamy późnym wieczorem. Zatrzymujemy się dopiero w Mikulowie.