Przez Interlaken między jeziorami Brienz i Thun pojechaliśmy do stolicy.
Niezbyt duże, spokojne, trochę prowincjonalne jak na stolicę. Takie wydało się nam Berno. Nie zabawiliśmy w nim długo. Potężne i niewyobrażalnie piękne góry wzywały nas do powrotu. To one były tu najwazniejsze.