Barcelona to wielkie miasto. Mieliśmy je w zasięgu ręki - 110 km od naszego kampingu.
Nie mieliśmy planu miasta, więc postanowiliśmy zaparkować na obrzerzach i potem poruszać się tylko metrem. Już daleko od centrum mieliśmy kłopot z parkowaniem. Kiedy ma się kilka godzin, trzeba dokonać wyboru. Postawiliśmy na Gaudiego i nie żałowaliśmy tej decyzji. Obejrzeliśmy Casa Batllo i Casa Mila zwaną też La Pedrera, czyli kamieniołom. Casa Mila to niezwykły dziewięciokondygnacyjna luksusowa kamienica z pierwszym w mieście podziemnym garażem. Została wybudowana w latach 1906-1910. W całym domu nie ma ani jednego kąta prostego. Casa Mila zwiedziliśmy bardzo dokładnie, byliśmy również na dachu, który jest latem tarasem spacerowym. Kominy i otwory wentylacyjne przypominają surrealistyczne rzeźby.
Zobaczyliśmy Sagrada Familia, która przypomina zamek z piasku. Niedokończona ciągle.
Odpoczywaliśmy w Parku Guell, w którym wiele elementów: najdłuższa ławka świata (152 m), fontanny, dziwne stwory, wykonanych jest z trencadis, czyli kolorowych potłuczonych ceramicznych płytek.