Zamek znajduje się nad rzeką Cher. Jego początki sięgają średniowiecza. Z tej pierwotnej budowli zachowała się wieża.
W 1535 roku posiadłość została przejęta przez króla. Henryk II ofiarował ją swojej faworycie Dianie de Poitiers, która doprowadziła do wzniesienia mostu, łączącego brzegi rzeki i ogrodu, dziś nazywanego jej imieniem. Po śmierci króla wdowa, Katarzyna Medycejska, zmusiła rywalkę do opuszczenia zamku.
Bywali tu: Wolter, Monteskiusz i Jean-Jacques Rousseau. Zamek nie został zniszczony podczas Wielkiej Rewolucji Francuskiej, ponieważ był jedynym mostem na Cher w okolicy.
Podczas I wojny światowej został zamieniony na szpital. Podczas II wojny światowej znajdował się na granicy strefy okupowanej i wolnej.
W 1913 zamek zakupił Henri Menier i pozostaje do dziś własnością jego potomków, którzy udostępniają go zwiedzającym. Strzeże go armia młodych ludzi w liberiach.
Prowadzi do niego imponująca platanowa aleja. Ozdobą zamku są dwa ogrody Diany Poitier i Katarzyny Medycejskiej.
Zwiedziliśmy nie tylko wnętrza pałacowe, ale i niezwykle ciekawą kuchnię.
Są to cztery połączone ze sobą pomieszczenia, położone na poziomie niskiego parteru. Schodzi się po krętych, kamiennych stopniach, panuje lekki półmrok. Przez niewielkie okna widać rzekę Cher. Stare paleniska, miedziane ronde, moździerze, porcelanowe misy, stare zegary... Wydaje się, że za chwilę zacznie się tu krzątanina, bo przy palenisku leży drewno, wiadro napełnione jest wodą, zawieszony u sufitu żelazny kosz pełny jest cebuli, obok moździerza leży pęk suszonych ziół, przygotowany do utłuczenia. Wydaje się, że zamek żyje, że za chwilę wrócą dawni właściciele, wejdzie służba...
Bilet wstępu 7,60 euro w 2002, ciekawe ile teraz?
Po powrocie do Saumur (przejechaliśmy od rana 318 km) i krótkim odpoczynku, mostem Cessart przeszliśmy przez Loarę. Dotarliśmy do zamku, którego widok towarzyszył nam w dzień i w nocy (wyjście z namiotu było na wprost. Nocny widok pięknie oświetlonego zamku jest jednym z milszych wspomnień z doliny Loary.