Po przejechaniu 511 km dotarliśmy na kamping Keranterec w miejscowości La Foret-Fouesant między Quimper a Concarneau nad brzegiem Atlantyku. Było chłodno i pochmurno, ale Anglicy - Jenny i Derek - rezydenci Marka Hammertona - przywitali nas serdecznie. W lodówce czekał na nas zamrożony cydr. Kamping był ładny, szczególnie ogromne krzewy różnokolorowych hortensji, ale niepokoił nas dziwny, nieprzyjemny zapach. Kiedy wyruszyliśmy na rekonesans, okazało się, że jego przyczyną był odpływ.
Brzeg zatoki wyglądał dość ponuro. Dziesiątki metrów od brzegu widać było kamienie pokryte wodorostami i innymi skarbami morza. Nie był to piękny widok, ale zaczęliśmy doceniać walory tej sytuacji. Znajdowaliśmy piękne duże muszle i cieszyliśmy się nimi jak dzieci. Przywieźliśmy do domu ogromny zbiór. Mimo 6 lat, które upłynęły od wyjazdu do Francji, do dziś są miłą pamiątką i ozdobą w naszym domu.