Po deszczowym dniu zjechaliśmy na kamping Lunde Turiststasjon. Pierwotnie zarezerwowałam duży wygodny domek w Vassenden, ale później zauroczyło nas inne miejsce. Camping Lunde zajmuje niewielki teren w otoczeniu niemal pionowych skał, z jednej z nich zwisa jęzor lodowca, na jego terenie jest wodospad, nieopodal zaczyna się Kjosnenfjorden.
Pierwotnie zarezerwowałam apartament, ale po dokładnej analizie zamieniłam go na domek, gdyż zapewniał lepszy widok z okna. Dojeżdżając do campingu żałowałam, że taką podjęłam decyzję, bo deszcz i domek bez wygód to niedobre połączenie.
Domek zaskoczył nas jednak pozytywnie. Większy i wygodniejszy niż wynikało to ze zdjęć. Wygodna sypialnia i część wypoczynkowa z panoramicznym oknem wychodzącym na malowniczy wodospad no i duży ganek ze stołem i 4 krzesłami. Jakże pięknie by mogło być, gdyby pogoda dopisała..
Dopiero rano przestało padać, więc mogliśmy udać się na spacer po campingu i okolicy. Niestety nie było warunków, by wspiąć się na lodowiec Marabreen. Znając prognozę pogody, z której wynikało, że na północ od Jostedalbreen, dokąd mieliśmy się udać temperatura w wyższych partiach spada poniżej zera i pada śnieg, a na południe pogoda jest dużo lepsza zmieniliśmy plany i pojechaliśmy najpierw pod jęzor Boyabreen, potem do Mundal i pod jęzor Supphellebreen.