Rano po śniadaniu na tarasie z widokiem na przykryty chmurami Ararat wyruszyliśmy w kierunku Üzengili, gdzie znajduje się biblijna arka Noego.
Po wyjeździe z Doğubayazıt jechaliśmy drogą wiodącą do Iranu. Z lewej strony widzieliśmy Ararat. Postanowiliśmy podjechać do samej granicy. Zawróciliśmy i skierowaliśmy się w stronę wsi Üzengili. Po obu bokach górskiej, krętej, ale asfaltowej drogi były głębokie rozpadliny, najwidoczniej ślady po trzęsieniu ziemi. Bez trudu trafiliśmy na miejsce. Znajduje się tam niewielki budynek, w którym na kilku planszach przedstawiono historię badań prowadzonych przez 15 lat przez podróżnika Rona Wyatta oraz turecki Uniwersytet im. Atatürka.
Twierdził on, że odkryta w okolicy góry Ararat skamieniała formacja w kształcie statku mogła być arką Noego. Formacja ta ma nie tylko kształt, ale i wymiary zbliżone do arki opisanej w Biblii.
Postanowiliśmy nie wracać tą samą drogą, tylko przejechać na skróty przez góry w pobliżu granicy z Iranem przez kurdyjskie wioski.
Minęliśmy szkołę wiejską. Akurat była przerwa, więc ubrane w jednakowe mundurki (czerwony, biały i granatowy) dzieci przyjaźnie do nas machały. Nawigacja pogubiła się i po kilku minutach wiedzieliśmy już, że jedziemy źle, potem okazało się, że w stronę posterunku na granicy z Iranem. Droga była wąska, kamienista a po bokach były rozpadliny po trzęsieniu ziemi. Nie można było zawrócić. Trzeba było jechać przed siebie mimo obawy o reakcję żołnierzy. Przed wjazdem na teren strażnicy było trochę więcej miejsca i udało nam się wykonać manewr. Był to jeden z najbardziej emocjonujących momentów w czasie naszej podróży.
Co prawda byliśmy już oswojeni z wojskowymi kontrolami drogowymi, ale granica to co innego.
Na szczęście nie niepokojeni przez nikogo wróciliśmy do Arki Noego i spokojnie, bez eksperymentów wróciliśmy na tę samą drogę, którą przyjechaliśmy.