Dziś kiedy tyle się mówi o Lechu Wałęsie i jego Nagrodzie Nobla przychodzi mi na myśl inny nasz noblista Władysłąw Stanisław Reymont.
Postać niezwykle oryginalna - jeden z dziewięciorga dzieci organisty Józefa Rejmenta, z wykształcenia krawiec, aktor wędrownego teatru, zastępca dróżnika kolejowego koło Koluszek, medium na seansach spirytystycznych, kandydat do zakonu paulinów w Częstochowie.
W r. 1892 w warszawskim "Głosie" przyjęto do druku jego Korespondencje z Rogowa, Koluszek i Skierniewic. Był samorodnym talentem takim jak Maksym Gorki. Był człowiekiem obrotnym i łatwo nawiązującym kontakty. Przeniósł się do Warszawy.
Kiedy honoraria wzrosły oddał się swej ogromnej pasji jaką było podróżowanie. Zwiedził Berlin, Londyn, Paryż i Włochy. Prof. Józef Bachórz twierdzi nawet, że Reymont był podróżomaniakiem. Często wyjeżdzał do Francji i do Włoch, do Zakopanego, był też w Stanach Zjednoczonych. Miał też ambicje życia ziemiańskiego: w 1912 kupił majątek koło Sieradza, a w 1920 r. kupił resztówkę Kołaczkowo w Poznańskiem. Gospodarowanie jednak nie bardzo mu wychodziło. Zimy spędzał w Warszawie lub we Francji.
W listopadzie 1924 r. otrzymał literacką nagrodę Nobla. Jego kontrkandydatami byli wtedy T. Mann, M. Gorki, T. Hardy i Stefan Żeromski. Laureat wskutek choroby serca nie przyjechał na uroczystość do Szwecji. Dyplom i czek na 116 718 koron szw. przesłano mu do Francji, gdzie się leczył.
Zmarł w 1925 r. w wieku 58 lat
Dorobek pisarski Reymonta obejmuje ok. 30 obszernych tomów prozy.
Pałac w Kołaczkowie w którym Reymont spędził z przerwami 5 lat prezentuje się pięknie. Obecnie w pałacu znajduje się Dom Kultury. W parku pomnik Reymonta z Jagną i Maciejem Boryną.