Dlaczego wypadło na Losinj? Nigdy wcześniej nie myślałam o wyspach. Nie lubię wysp, zawsze wydawało mi się, że ograniczają, że zmuszają do biernego wypoczynku.
Może do wszystkiego trzeba po prostu dojrzeć.
Chcieliśmy wypocząć, więc szukaliśmy miejsca, żeby było na tyle ciekawe, aby się nie nudzić odpoczywając.
Losinj to chorwacka wyspa, do której można dotrzeć promem z Istrii lub z wyspy Krk po przejechaniu wyspy Cres. Losinj jest górzysty i cały porośnięty aromatycznymi piniami. Od XIX w ma status uzdrowiska. Już wtedy arystokracja austriacka wznosiła tam swe letnie rezydencje. Odkrywcą Losinja jest Karol Stefan Habsburg-Lotaryński, arcyksiążę austriacki z żywieckiej linii Habsburgów. W dwudziestoleciu międzywojennym uznawany przez polskie środowisko monarchistyczne za odpowiedniego kandydata do korony. Swoje sześcioro dzieci, nie zaniedbując arcyksiążęcej habsburskiej obyczajowości, wychowywał na Polaków. Wszystkie dzieci mówiły biegle po polsku, niemiecku, angielsku, francusku i włosku. Jego dwaj synowie Karol Olbracht i Leon służyli w Wojsku Polskim walcząc z bolszewikami w 1920 r. a w II RP na jego prośbę przyznano mu obywatelstwo polskie.
Losinj zaczął mnie interesować coraz bardziej - do względów klimatycznych doszedł dla mnie niezwykle istotny trop historyczny. Kiedy wyczytałam, że przy wybrzeżach Losinja można ujrzeć w morzu delfiny nie miałam już żadnych wątpliwości, że jest to miejsce niezwykłe.