Pogoda idealna. Rano 22 st. C , w południe 28. Jedziemy do Magerholm. Stamtąd promem do Sykkylven przez Storfjord. Widoki coraz atrakcyjniejsze. Ostre, poszarpane szczyty. Przed Hellesylt emocje rosną - widzimy Geiranger w słońcu. 2 lata temu pogoda nie dopisała. W czasie rejsu padało. Rano była mgła i Geiranger zniknął nam z oczu, a teraz jest w całej okazałości. Na parkingu spotykamy Ukraińca, który podróżuje z 11 letnim synem wypożyczonym samochodem. Podchodzi do nas i zaczyna rozmowę. Mówi, że rozumie po polsku, bo ma w Polsce rodzinę. Na zakończenie zapewnia, że Ukraina da radę i Euro 2012 odbędzie się zgodnie z planem.
Zjeżdżamy do Hellesylt, siedzimy przy wodospadzie, idziemy na przystań, obserwujemy wpływający prom. Po wyjeździe z Hellesylt zaczyna się Norangsdalen, przepiękna dolina. Mijamy rowerzystów. Tak, to wymarzony szlak dla rowerów. Niewielki ruch, szosa poprowadzona niemal równo i przecudne widoki. Zatrzymujemy się na parkingu. W dolinie płynie strumień, za nim sporo śniegu wyglądającego jak jęzor lodowca. Cała trójka z zapałem brnie kamienistym szlakiem, potem młodzież zdejmuje buty i przeprawia się przez lodowatą wodę. Sprawia im to wielką frajdę. Ja wygrzewam się w słońcu, leżę na ciepłym i suchym mchu i patrzę to na góry, które z tej pozycji wydają się jeszcze wyższe i jeszcze piękniejsze, to na moich wędrowców. Jest pięknie, jest miło.
Słońce przypieka mocno, jest 28 st.C. Za zakrętem wjeżdżamy w cień, który rzuca kolejna góra. Łazimy w cieniu delektując się odmianą. Dojeżdżamy do miejsca, w którym 100 lat temu zeszła kamienna lawina i spowodowała utworzenie się jeziora. W przeźroczystej wodzie widać zalane fundamenty domostw. W Oye nad fiordem rozkładamy nasz koc piknikowy i leżymy w cieniu na trawie, jemy obiad i delektujemy się kolejnym cudnym widokiem. Z Leknes przepływamy promem do Saebo, odnajdujemy kamping. Za domek płacimy 280 NOK. Najtańszy na całej trasie, a co za tym idzie bez wody. Przed naszym domkiem wędkarze z 3 innych hytt urządzili sobie wielkie grillowanie, więc idziemy na lody. Poznajemy zakamarki osady. Powoli robi się chłodniej. Kiedy wracamy jest po grillu. Piękne otoczenie kampingu, ale spory tłok, nie ma ani jednego wolnego miejsca - jest wekeend i piękna pogoda...