Spełniło się moje marzenie. Przed naszym samochodem przeszły dwa pierwsze renifery. Zapanowało ożywienie i oczekiwanie na następne. Zbliżaliśmy się do Koła Polarnego, kwitły bzy, świeciło słońce, było 25 st. C. Drzewa powoli malały i było ich coraz mniej, ale na poboczach trawa była bujna, a kwiaty wprawiały w zdumienie. Zajechaliśmy do wioski św. Mikołaja. Kicz. Postanowiliśmy zrobić sobie zdjęcie z Mikołajem. Choć nie wszyscy mieli na to ochotę, stało się to dla każdego miłym przeżyciem. Oczekiwanie umilał nam sympatyczny elf, zabawiając nas rozmową. Zdjęcie nie było najważniejsze. Św. Mikołaj w stroju letnim witał każdego i rozmawiał chwilę, znał wiele polskich miast. Przypominało to audiencję u ważnej, ale bardzo miłej osoby.
Kraina baśni, poczułam się jak dziecko.