Rano pada. Jesteśmy lekko tym zdeprymowani. Nasze plany wyprawy na Hardangerjøkulen – szósty co do wielkości lodowiec w kontynentalnej części Norwegii - wydają się być nierealne. Mimo że do stacji kolejowej w Haugastol są tylko 24 km, nie zdążymy na pierwszy pociąg. Zatrzymujemy się w centrum handlowym. W piekarni kupujemy chleb. Zostawiamy samochód na dużym parkingu koło stacji i wsiadamy do pociągu o 11.28. Jazda do Finse trwa 12 minut i kosztuje nas 76 NOK na osobę. Przestało padać, widoczność jest dobra. Z okien pociągu podziwiamy zielono-żółto-szary fantazyjnie ukształtowany teren. Rallarvegen - najpopularniejszym szlakiem rowerowym wzdłuż linii kolejowej - jedzie wiele osób. Też mielismy takie plany, ale rozkład jazdy pociągów i pogoda sprawiają, że stawiamy na lodowiec. Musielibysmy byc w tym miejscu dłuzej niz jeden dzień.
Zarówno w Haugastol, jak i w Finse można wypożyczyć rowery. Taka przejażdżka min. 16 km to niezwykłe przeżycie. Może innym razem...
Wysiadamy i zatrzymujemy się przed kamerą i machamy do syna, który przysyła SMS, że nas widzi. Obserwowaliśmy z mężem to miejsce przez wiele dni. Dało to nam wiedzę na temat pogody. Często tam pada. Mieliśmy jednak nadzieję, że szczęście nam dopisze.
Niestety jest, jak jest, więc ruszamy w stronę jęzora Blaisen. Trasa 6-7 km w jedną stronę. Ja oczywiście robię połowę tego i zawracam. Po drodze spotykam dwie młode kobiety z ogromnymi plecakami. Jedna z nich niesie przed sobą namiot. Za nimi drepcze czworo dzieci w wieku 2,5 do 6 lat. Każde z nich za wyjątkiem najmłodszego ma swój plecak i radzi sobie samo. Widocznie nocowali gdzieś w rejonie lodowca. Na dworze 4-6 stopni. Docieram do Finsehytty. Po wejściu do schroniska widzę kilkadziesiąt par butów. Wszyscy chodzą w skarpetach. Jest bardzo ciepło i bardzo czysto. Matki z dziećmi wchodzą również. Spotykam ich jeszcze raz, jadą tym samym pociągiem co ja, w kierunku Oslo.
Kupuję kawę i siadam przy dużym oknie z widokiem na lodowiec. Kiedy idę na stację pada drobny deszcz. Wracam pociągiem o 14.36 na stację Haugastol. Kiedy przestaje padać idę 1,5 km wzdłuż jeziora Sloddfjorden do schroniska (https://www.haugastol.no/), w którym mamy zarezerwowany nocleg. Nasz apartament ma piękny widok na jezioro. Piję herbatę, czytam książkę, spoglądam przez okno i czekam na pociąg, którym przyjedzie reszta grupy. Są o 19.45 trochę zmoknięci, ale zadowoleni.