Mieliśmy w planie Luwr, ale okazało się, że we wtorek jest nieczynny. Wzięliśmy kurs na d'Orsay, ale odstraszyła nas ogromna kolejka. Pojechaliśmy więc RER-em z Placu Inwalidów do Wersalu.
Pałac w Wersalu to jedna z najznakomitszych budowli klasycyzmu barokowego, która była inspiracją dla architektów i artystów późniejszych lat. Stąd przez ponad 100 lat trzech Ludwików: XIV, XV i XVI rządziło Francją. Wchodzących wita z cokołu pomnika sam król- Słońce, czyli Ludwik XIV, znany z powiedzenia "Francja to ja". W Wersalu zbudował "złotą klatkę", w której umieścił kwiat arystokracji francuskiej, dzięki czemu mógł kontrolować jej poczynania.
Rozmiary samego pałacu są imponujące: elewacja ogrodowa ma 640 m długości, a jej środek stanowi Sala Zwierciadlana o wymiarach: 72 m długości, 10 m szerokości i prawie 13 m wysokości. Na ogrody wychodzi z niej 17 okien, naprzeciw których są zawieszone olbrzymie lustra. To w tej sali podpisano traktat kończący I wojnę światową.
Wielkie wrażenie robią też ogrody Wersalu, które zajmują ponad 100 hektarów. Obfitują w przemyślnie zaplanowane widoki, promenady i tarasy oraz "Canale Grande", który stanowi oś barokowych ogrodów. Niestety tak dobrze znane wszystkim fontanny nie tryskają wodą przez cały dzień. Ma to miejsce raz, bodajże o 16. Musieliśmy się zadowolić rzeźbami i wyobrazić sobie jak pięknie jest, gdy tryskają wodą.
Oprócz pałacu głównego zwiedziliśmy Grand Trianon, zbudowany za panowania Ludwika XIV oraz Petit Trianon powstały w czasach Ludwika XV dla markizy J.A. de Pompadour.
Podczas rządów Ludwika XVI pałacyk stał się ulubionym miejscem Marii Antoniny, która otoczyła go ogrodem. W ogrodzie tym zbudowano sentymentalną "wioskę Marii Antoniny", gdzie ona i jej przyjaciele mogli bawić się w wieśniaków.